poniedziałek, 6 marca 2017

Chleb z garnka

Muszę uderzyć się w piersi....Bardzo zaniedbałam swój pamiętnik. Wiele czynników na to się złożyło. Po pierwsze: za dużo mam pasji- a to książki, a to robótki szydełkowe, a to gotowanie i domowe obowiązki. Po drugie: ktoś mi bardzo obrzydził pisanie. Po trzecie: wydawało mi się, że nikomu nie zależy na moim blogu. Okazało się, że jest kilku czytelników mojej pisaniny, którzy czekają aż się obudzę z marazmu. Dziękuję im za cierpliwość i obiecuję, że zacznę regularnie coś wrzucać do mojego pamiętnika. Dziś napiszę o codziennym chlebie, który wypiekam już od jakiegoś czasu. Jak zwykle myszkując po sieci znalazłam fajny przepis na chleb pszenno- żytni pieczony w garze. Pisali tam o różnych garnkach:o żeliwnych, o żaroodpornych, no i o garnkach rzymskich. Spróbowałam po raz pierwszy w żaroodpornym- wyszedł, ale coś mi w nim nie " leżało". Był za mało pulchny. Poprosiłam dzieci, by kupiły mi rzymski garnek 3-litrowy. Dostałam go na urodziny ....i na drugi dzień upiekłam cudo. Przepis z sieci był dobry, ale ja jak zwykle dopasowałam go do swego smaku.  Warto próbować, bo ten przepis jest naprawdę bardzo dobry. Chleb jest smaczny, nie pachnie drożdżami, bo dość długo wyrasta.  Polecam.....                 PRZEPIS  
50 dkg mąki pszennej 650 ,10 dkg mąki żytniej 720, 1 łyżeczka soli, 1 łyżeczka cukru, 2,5 dkg drożdży, 400 ml ciepłej wody, 2 łyżki oliwy-może być z oliwek.
Drożdże mieszamy z cukrem i odstawiamy na chwilę, by zaczęły pracować. Obie mąki mieszamy z solą i oliwą, dodajemy drożdże i wlewamy powoli wodę. Mieszamy dokładnie łyżką tak by połączyły się wszystkie składniki. Miska do ciasta na chleb musi być dość duża, bo ciasto pięknie rośnie.Przykrywamy płaskim talerzem i zostawiamy na godzinę,półtorej w temperaturze pokojowej. Ciasto wyrośnie pod talerz. Łyżką wypuszczamy z ciasta powietrze, znów przykrywamy i wstawiamy na 12 godzin do lodówki. Tam ciasto też rośnie, ale wolniej i jest to pewnego rodzaju zakwas.  Ja to robię na noc. Na drugi dzień garnek rzymski moczę przez 15 min. w zimnej wodzie ( przykrywkę też), osuszam papierowym ręcznikiem, lekko natłuszczam olejem. Ciasto w międzyczasie wyjmuję z lodówki na posypany mąką blat. Delikatnie składam w kopertę, formuję bochenek i wkładam do garnka. Przykrywami wstawiam do zimnego piekarnika. Nastawiam na 240 st. Po 45 min. zdejmuję pokrywę i już na zmniejszonej temperaturze do 220 st.piekę na złoty kolor. Po upieczeniu przekładam na kratkę i w spokoju oczekuję na wystygnięcie. Jak piekłam po raz pierwszy zjedliśmy jeszcze ciepły. 
Z żadnych moich wypieków tak nie byłam zadowolona jak z tego chleba. Wiesz co jesz.... prawda?
 Jutro upiekę chleb to  pochwalę się nim...