niedziela, 28 lipca 2013

Ciepło, gorąco, upał

Co robić kiedy żar się z nieba leje, a tobie się nic nie chce?
Czuję się fatalnie, cały tydzień dał mi się we znaki.
Najpierw pobyt wnucząt i córki trochę mnie zmęczył, później
nieustające przetwórstwo warzywno-owocowe, a na koniec
humory mojego przyjaciela. Myślę, że upał rzuca się wszystkim
na mózg. Na dworze jest 36 st. w cieniu, w domu 25 st.
Nic to {jakby powiedziała Baśka do Wołodyjowskiego} trzeba
coś zrobić na obiad. Na ten upał najlepszy będzie chłodnik,
czyli botwinka na zimno. Buraczki w tym roku jakoś nie porosły, więc się nadadzą. Zagotowuję osoloną i zakwaszoną cytryną-
 wodę, wrzucam oczyszczone i pokrojone buraki razem
 z łodygami i liśćmi, gotuję do chwili, aż będą miękkie.
 Odstawiam do wystudzenia. Dodaję pokrojone 4 ogórki,
 pęczek rzodkiewek, dużo koperku.
Zabielam botwinkę gęstym jogurtem i śmietaną. chłodzę
ją w lodówce. Do zupy podaję ziemniaki z wody,z koprem,
okraszone skwarkami z boczku.
Wczoraj upiekłam ciasto z malinami i z pianką budyniową.
Przepis można znaleźć w internecie-polecam! 

sobota, 20 lipca 2013

Rogaliki babci Dany

Lubię wakacje, tu na moim ranczu. Częściej są goście i jest
bardzo gwarno. Tak właśnie jest teraz. Syn z synową pojechali
na kilka dni na konferencję do Barcelony, a nam zostawili
pociechy. Dziś do tego towarzystwa dobije córka ze swoją
rodziną. Mój mały domek będzie pękał w szwach. 
Pogoda dopisała, więc nie będą zalegać przed telewizorem.
Ja na okoliczność wizyty przyszykowałam trochę smakołyków.
Dla maluchów rogaliki, a dla reszty sernik.
Rogaliki:
1 kostka margaryny Palmy, szklanka śmietany 18%,
5 łyżek cukru, cukier waniliowy, 5 dkg drożdży, mąki ile zabierze
{około 50 dkg}.
Do mąki dodać utarte z 1 łyżką cukru drożdże, dodać całą resztę,
dobrze wymieszać. Jeżeli jest bardzo kleiste dodać mąki.
To ciasto nie ma w przepisie jajek.
Uformować wałek, podzielić nożem na 6 równych kawałków,
każdy z nich rozwałkować, podzielić na 12 trójkątów. Na każdy
u podstawy kłaść po łyżeczce powideł, konfitur lub nutelki,
zawijamy i do pieca na około 15-20 min. w 180 st.
Po upieczeniu polewam lukrem z cytryny i cukru pudru.
O serniku napiszę w następnym wejściu, bo już słyszę, że 
towarzystwo wstało i pewnie chciałoby coś zjeść... 


wtorek, 16 lipca 2013

Zawód-pielęgniarka

Dawno, dawno temu mała czternastoletnia dziewczynka 
poszła z mamą na rozmowę kwalifikacyjną do Liceum Medycznego
w Jeleniej Górze. Już wtedy instruktorka zawodu spytała, czy 
dziewczynka chce być całe życie na służbie. Tą dziewczynką
prawie pięćdziesiąt lat temu byłam ja. Minęło tyle lat, a ja nigdy
nawet przez chwilę nie żałowałam podjętej decyzji jako dziecko.
Dziś, kiedy i mnie dokuczają schorzenia wieku, myślę, że
pielęgniarstwo jest moim powołaniem. Od sześciu lat, od kiedy tu się przeprowadziłam staram się jak mogę pomagać moim 
sąsiadom na wsi. Wczoraj przyszła do mnie pani na zastrzyk, która chyba na wszystko już chorowała. Było mi głupio, że to ona
przyszła do mnie, a nie ja do niej. Od dziś będę jeździć na zastrzyki
na rowerze i nie okażę, że mnie coś boli. Gdybym jeszcze mogła
pomóc w jej dolegliwościach......

poniedziałek, 15 lipca 2013

Zapasy na zimę- przetwórstwo owocowe

No i się zaczęła praca, której efekty będziemy odczuwać w 
zimie. Od wczoraj robię w dużych ilościach zapasy. Soki, dżemy,
konfitury- to mam pod powiekami gdy kładę się spać.
Wczoraj zerwałam resztę czerwonej porzeczki, czarną zebrałam
całą i myślałam, że to będzie koniec. W połowie dnia sąsiadka
przyniosła 8 kg wiśni
. Och jak ja nie lubię drylować.

Kiedyś miałam specjalną maszynkę do do usuwania pestek, 
ale  po jakimś czasie zrezygnowałam z niej,
  ponieważ nie wszystkie pestki  udało się usunąć.
 Siedziałam i dłubałam w wiśniach przez dwie godziny
 agrafką. Żeby się nie nudzić, słuchałam audiobooka
"Dotyk Crossa".Trochę nie moja bajka {za dużo seksu},ale nie miałam wyboru. Z wiśni robię konfiturę i sok. Do smażenia konfitur mam po babci dużą miedzianą misę.
 Super sprawa, ale należy mieć wiele czasu i cierpliwości.
 Czasu mi nie brakuje, gorzej z cierpliwością. Takie konfitury najbardziej smakują podane na talerzyku- do dobrej herbaty {po rosyjsku}.
Dżem z czarnej porzeczki najczęściej wykorzystuję do ciasta o 
nazwie "Pijak". Naprawdę dobre:
ciasto biszkoptowe upieczone z 6 jajek smarujemy dżemem z czarnej
porzeczki, na to wykładamy krem karpatkowy. Na krem układamy
herbatniki "petitki", które moczę w alkoholu, najlepiej w rozcieńczonym spirytusie. Wszystko smarujemy polewą 
 czekoladową. Najlepiej smakuje na drugi dzień...




piątek, 12 lipca 2013

Moja wiara

To miał być blog o przepisach, ale dziś postanowiłam wyrazić
swoje zdanie,o tym, co dzieje się w naszym katolickim świecie.
Jak już pisałam, jestem w jesieni życia, wiele widziałam i wiele 
przeżyłam. Zaznaczam, że jestem katoliczką, wierzę w Boga.
Znam Dekalog i zastanawiam się, gdzie w nim jest napisane,
żeby jednych ludzi kochać, a innych nienawidzić.
Rodzice, którzy mieszkali przed wojną na kresach, nie wpoili
we mnie antysemityzmu. Tato mówił mi, że wobec Boga wszyscy jesteśmy równi i wszystkich ludzi trzeba kochać jak siebie 
samego. Otwieram telewizor, a tam znów afera z dobrym, mądrym księdzem i hierarchią kościelną. Po raz drugi zdarza mi się widzieć,
jak zostaje odsunięty od swojej parafii ksiądz, który pracuje dla 
Boga i dla ludzi zgodnie ze swoim sumieniem i z Dekalogiem.
Przez moje życie poznałam wielu księży, ba, nawet przez cztery
miesiące byłam gospodynią księdza.Widziałam wiele zakłamania
i obłudy. Dobrych, prawdziwych głosicieli wiary, nadziei i miłości
poznałam tylko dwóch. Obaj zostali pozbawieni swoich parafii.
Jestem oburzona, że wiele rzeczy w kościele "zamiata się po dywan". Mam nadzieję, że obecny papież Franciszek, pogoni
to towarzystwo wzajemnej adoracji...  

czwartek, 11 lipca 2013

Ach, co za tydzień !

Myślałam, że będzie to miły, spokojny, letni tydzień.
Nic bardziej mylnego! Jak kiedyś pisałam, na moim ranczu
mieszkam z przyjacielem, który jest bardzo spokojnym
człowiekiem, ale......wymyśla różne, nowe zajęcia i dla siebie 
i dla mnie. Postanowił odnowić łazienkę, korytarz i ganek.
Upał 30 stopniowy. Malowanie poszło mu szybko, bo robił to 
kompresorem, ja musiałam sprzątać ręcznie. Wieczorami nie miałam siły nawet otworzyć laptopa. Ale już mamy trzy pomieszczenia super czyste.
Zaczęły się już zbiory w naszym ogrodzie: ogołociłam z owoców 
kilka krzaków czerwonej porzeczki. Zrobiłam z nich pyszną
galaretkę. Owoce umyłam i zagotowałam. Po wystudzeniu, 
przetarłam przez sito. Na litr soku daję 1 kg cukru, gotuję
na wolnym ogniu około 1 godz. Gorący syrop wlewam do 
słoików, zakręcam. Po wystudzeniu stawiam do szafy-spiżarni,
oczami wyobraźni widzę moje wnuki jak jedzą naleśniki
z powyższą galaretką. Następne do zbierania będą: czarne porzeczki
i ogórki. Będzie tak do późnej jesieni....

niedziela, 7 lipca 2013

Karpatka i nie tylko

Niedziela, pełnia lata ,pogoda taka jaka powinna być w lecie.
Smuteczki odeszły w zapomnienie{kocia wróciła}.
Siedzę  w ogrodzie pod orzechem najedzona do granic możliwości. Obiad typowy: pomidorowa z makaronem, schabowy,ziemniaki z wody z koperkiem, młoda marchewka duszona z masłem {wg przepisu Kasi Enerlich},ale deser to cukiernicze cudo. 
Upiekłam karpatkę- ulubione ciasto mojego byłego szefa.
Piec ciasta bardzo lubię, ale jeszcze bardziej lubię patrzeć na 
tych którzy to jedzą. A mój były szef naprawdę potrafił dużo
go zjeść {i nie było po nim tego widać}. Pamiętam, jak na weselu
mojej córki wydeptał ścieżkę do stołu, na którym stały upieczone
przeze mnie ciasta. Ale odeszłam od tematu!
Oto przepis na karpatkę {dużą, na blachę 25 cm na 40 cm}:
10 jajek, kostka masła, 2 szklanki mąki tortowej, 2 szklanki wody,
szczypta soli,1 łyżeczka proszku do pieczenia.
Wodę zagotować z solą i z masłem, zestawić z ognia i powoli, dobrze 
mieszając wsypać mąkę,odstawić do wystygnięcia.
Gdy masa jest chłodna, dodawać po jednym jajku, też dokładnie 
mieszać, na koniec wsypać proszek do pieczenia-wymieszać.
Podzielić ciasto na dwie części.Wstawić do gorącego piekarnika-
200 st. Piec około 30 min. W między czasie robimy krem:
gotujemy półtorej szklanki mleka ze jedną szklanką cukru, 
pół szklanki mleka wymieszać z dwoma łyżkami mąki pszennej,
dwoma łyżkami budyniu waniliowego i dwoma żółtkami, to
 wszystko mieszamy z wrzącym mlekiem, studzimy.
Chłodny budyń miksujemy z kostką masła .Przekładamy upieczone
"karpaty".Posypujemy cukrem pudrem.
Żeby wyszły takie wysokie góry na cieście trzeba bardzo dobrze
napowietrzyć ciasto, czyli wymieszać i piec w bardzo gorącym 
piekarniku. Ciasto jest bardzo kaloryczne,ale kto każe wszystko zjeść na raz...

środa, 3 lipca 2013

Czas zaklęty w książki

Czytam od zawsze. Nie wyobrażam życia bez książki.
Od najmłodszych lat każdą  chwilę spędzałam nad książką.
Teraz kiedy jestem na emeryturze, mogę czas wolny od zajęć
poświęcić na swoje ulubione zajęcia. Kilka tygodni temu
wypożyczyłam z biblioteki trzy tomy Paulliny Simons:
"Miedziany Jeździec","Tatiana i Aleksander" i "Letni Ogród".
Pochłonęłam te tomy w błyskawicznym tempie. Polecam!!!
Piękna miłość rozgrywająca się w bardzo trudnym dla świata 
czasie. Po przeczytaniu jak zwykle przez parę dni tęskniłam za bohaterami, lukę mogła wypełnić tylko następna dobra lektura.
I co? Wróciłam do książek Katarzyny Enerlich. Jej "Prowincje"
inspirują mnie do pisania, gotowania {schabik do chlebka} i do
rękodzielnictwa {szydełkowanie artystyczne}.Lubię swoje życie,
mimo, że nie brak w nim małych smuteczków. Dziś na noc nie
wróciła moja ukochana kotka Inka. Może się jeszcze znajdzie.... 


Techniczne problemy

Od miesiąca nie pisałam, bo narozrabiałam {ale się zrymowało}.
Coś zrobiłam nie tak i padł mi w moim stareńkim laptopie twardy
dysk. Co ja nie robiłam! Głaskałam, przemawiałam czule, krzyczałam, a on nic. Człowieka bym pewnie ubłagała,ale na 
maszynę to nie działa. Poradziłam sobie i.......wymieniłam na go
nowszy model .Obiecuję tym, których zawiodłam, że od dziś
wracam do codziennego pisania. Bardzo mi tego brakowało!
Kiedy nie korzystałam z komputera swój wolny czas poświęciłam
lekturze książek.Czytałam, czytałam, czytałam....
O czym? A o tym to napiszę jutro.