środa, 17 września 2014

Żurawina, smaki z dzieciństwa

Jak już kiedyś pisałam, urodziłam się na Wileńszczyźnie. Moja Mama prowadziła kuchnię wschodnią, w której nie mogło zabraknąć pysznej żurawiny- dodatku do mięs. Zbierała ją na mokradłach koło Trok  - miejscowość, która leży nad jeziorami koło Wilna. Kiedy przyjechaliśmy na Dolny Śląsk żurawiny nie można było tam znaleźć, więc zaczęła zbierać czerwoną borówkę. Też była dobra. Kiedy ja zaczęłam prowadzić swój dom, też na zimę robiłam kilka słoików tejże czerwonej jagody, ale cały czas marzyło mi się o żurawinie. Od kiedy jestem na Lubelszczyźnie polowałam na nią na pobliskich targach. Ale raz na nią było za wcześnie raz za późno. No i dziś marzenie stało się faktem. Zrobiłam tort dla znajomej, a ona w ramach wdzięczności obdarowała mnie własnoręcznie przez nią zbieraną żurawiną. Cieszyłam się jak małe dziecko. Dziś w garnku stoi piękny dżem z żurawiny, czeka na przełożeni go do słoików i za pasteryzowanie. Przepis na ten przysmak znalazłam w starych zapiskach Mamy, ale okazało się , że jest on identyczny jak przepis nieodżałowanego Macieja Kuronia. 
Oto on:
1 kg żurawiny -przebrać i sparzyć wrzątkiem. Z jednej szklanki wody i pół kilo cukru zrobić syrop. Obrać 4 duże twarde gruszki i 3 ładne kwaśne jabłka. Pokroić w ósemki i wrzucić na syrop. Niech się trochę zeszklą. Wyjąć na talerz. Żurawinę lekko przetrzeć łyżką, dodać do syropu. Gotować przez pół godziny. Dodać owoce i jeszcze smażyć przez jakieś 15 min. Kiedyś Mama wkładała żurawinę do glinianego garnka i wstawiała do chłodnej spiżarni. Dziś ja nie mam takiego chłodnego miejsca w domu ( oprócz lodówki), więc muszę pasteryzować w słoikach.
W następnym moim wpisie na blogu podam przepis na danie z użyciem żurawiny.... 






poniedziałek, 8 września 2014

Wrześniowe refleksje

Jak szybko mija czas. Tak niedawno był maj i kwitły bzy... ale banał pewnie ktoś pomyśli. Tak jakoś mnie dziś wzięło na wspominki. Kilka dni temu obchodziłam moje urodziny.....Ech czemu to życie tak szybko gna. 
Mamy piękny wrzesień. Przyjaciel znosi do domu kosze grzybów, ja pakuję w słoiki co się da, tzn. ostatnie brzoskwinie, grzyby i czekam na dostawę śliwek węgierek, żeby zrobić powidła. Sąsiadka Ewa przyniosła owoce pigwy. Mam z nimi dość przykre wspomnienie, ponieważ kiedyś robiąc z nich marmoladę, spaliłam
 2 garnki. I to nie swoje. Oj się działo! Postanowiłam posłuchać Magdy Gessler, która mówi o owocach pigwy " polska cytryna"
i zrobić sok . Umyłam, oczyściłam z gniazd nasiennych i pokroiłam w plasterki. Wkładałam je do dużego słoika,  przesypując obficie cukrem. Słoik stał w słońcu przez 3 dni. Od czasu do czasu potrząsałam nim, żeby wymieszać cukier. Kiedy cukier się cały rozpuścił przełożyłam owoce z sokiem do mniejszych słoiczków i za pasteryzowałam. Fajnie będzie zimą pić herbatę z pigwą...  



Moje ulubione jesienne kwiaty...

poniedziałek, 1 września 2014

O pierogach i nie tylko

Za sobą mam bardzo trudny tydzień. Trudny zdrowotnie.
"Wysiadły" mi kolana. Jak to moja rodzina mówi na własne żądanie. Dziś już jest lepiej. W związku z tym, że nie mogłam chodzić, a rączki miałam zdrowe, robiłam to co lubię: siedziałam na wysokim stołku i robiłam....pierogi. Znów wypróbowałam nowy przepis na ciasto pierogowe. Było już ciasto z masłem i ciasto z kefirem, a tym razem do ciasta dodałam odrobinę drożdży. Przepis dostałam od Ali, która ma bardzo dużo pasji podobnych do moich.
Na pół kilo mąki daję jedno jajko, sól, dwie łyżki oleju, małą łyżeczkę drożdży (rozpuszczonych w ciepłej wodzie) i ciepłej wody tyle -by ciasto było miękkie i sprężyste. To ciasto fajnie się wałkuje i pierogi dobrze się sklejają.
Kiedy zaczęłam wrzucać je na wrzątek od razu wypłynęły na wierzch, nie sklejają się po ugotowaniu, są miękkie- rozpływają się w ustach.
Drugie moje odkrycie: to nowy przepis na dobre ciasto drożdżowe.
To ciasto jadłam na pikniku, organizowanego przez naszą wspaniałą bibliotekę, a raczej przez jej Panią Dyrektor. Ciasto upiekła jej Mama. Powiedziała mi, że dodaje wszystko normalnie, tylko nie dodaje białka, same żółtka. I tak skomponowałam swój nowy przepis na drożdżówkę:
60 dkg mąki, 6-8 łyżek cukru, 6 dkg drożdży, 16 dkg roztopionego masła, 5 żółtek, 1-1,5 szkl mleka. Postępujemy tak jak przy każdym  tego typu cieście. Wypróbowałam ten przepis i do drożdżowych bułeczek i do drożdżowych rozetek z dżemem. Wyszły znakomicie.
Lubię szukać nowych przepisów.....