Mamy piękny wrzesień. Przyjaciel znosi do domu kosze grzybów, ja pakuję w słoiki co się da, tzn. ostatnie brzoskwinie, grzyby i czekam na dostawę śliwek węgierek, żeby zrobić powidła. Sąsiadka Ewa przyniosła owoce pigwy. Mam z nimi dość przykre wspomnienie, ponieważ kiedyś robiąc z nich marmoladę, spaliłam
2 garnki. I to nie swoje. Oj się działo! Postanowiłam posłuchać Magdy Gessler, która mówi o owocach pigwy " polska cytryna"
i zrobić sok . Umyłam, oczyściłam z gniazd nasiennych i pokroiłam w plasterki. Wkładałam je do dużego słoika, przesypując obficie cukrem. Słoik stał w słońcu przez 3 dni. Od czasu do czasu potrząsałam nim, żeby wymieszać cukier. Kiedy cukier się cały rozpuścił przełożyłam owoce z sokiem do mniejszych słoiczków i za pasteryzowałam. Fajnie będzie zimą pić herbatę z pigwą...
Moje ulubione jesienne kwiaty...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz