niedziela, 28 lipca 2013

Ciepło, gorąco, upał

Co robić kiedy żar się z nieba leje, a tobie się nic nie chce?
Czuję się fatalnie, cały tydzień dał mi się we znaki.
Najpierw pobyt wnucząt i córki trochę mnie zmęczył, później
nieustające przetwórstwo warzywno-owocowe, a na koniec
humory mojego przyjaciela. Myślę, że upał rzuca się wszystkim
na mózg. Na dworze jest 36 st. w cieniu, w domu 25 st.
Nic to {jakby powiedziała Baśka do Wołodyjowskiego} trzeba
coś zrobić na obiad. Na ten upał najlepszy będzie chłodnik,
czyli botwinka na zimno. Buraczki w tym roku jakoś nie porosły, więc się nadadzą. Zagotowuję osoloną i zakwaszoną cytryną-
 wodę, wrzucam oczyszczone i pokrojone buraki razem
 z łodygami i liśćmi, gotuję do chwili, aż będą miękkie.
 Odstawiam do wystudzenia. Dodaję pokrojone 4 ogórki,
 pęczek rzodkiewek, dużo koperku.
Zabielam botwinkę gęstym jogurtem i śmietaną. chłodzę
ją w lodówce. Do zupy podaję ziemniaki z wody,z koprem,
okraszone skwarkami z boczku.
Wczoraj upiekłam ciasto z malinami i z pianką budyniową.
Przepis można znaleźć w internecie-polecam! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz