Wszyscy szukają definicji szczęścia. Ja też przez lata szukałam.
W poprzednim moim życiu {przed przyjazdem na ranczo},
uważałam, że szczęście to wygrać w totka, lub zdążyć na
właściwy autobus. Żadnej głębi w myśleniu.Szczęście to
był przestarzały, wyświechtany frazes.
Pewnie głębsze myślenie przychodzi z wiekiem.
W niedzielę był zjazd rodzinny.Tak jak się spodziewałam
wszystkich rozpierała energia. Każdy chciał coś powiedzieć,
coś zrobić-było gwarnie i wesoło. A ja siedziałam i chłonęłam
to wszystko.Miałam ucisk w sercu i"motyle w brzuchu"-
tak jak kiedyś, kiedy po raz pierwszy się zakochałam.
Dziś już wiem, że to prawdziwe szczęście mieć wokół siebie
swoich najbliższych, którzy nie tylko kochają, ale również ciebie
lubią. Cieszę się, że jestem potrzebna, ale ja też ich potrzebuję.
Robiliśmy zdjęcia,które później wrzucili mi na komputer.
Na zdjęciach dostrzegłam w oczach wszystkich coś, co
pozwala mi sądzić, że moja rodzina ma szczęście. Mamy siebie,
a to więcej niż wygrana w totka.
Piękne słowa ;) !
OdpowiedzUsuńDanusiu, czytając Twoje z serca płynące słowa, aż łezka kręci się w oku :). To co odczuwasz świetnie oddajesz. Pozdrawiam i czekam na więcej. Buziaczki :)
OdpowiedzUsuńZaczytałam się w Twoim Danusiu szczęściu i rozmarzyłam ... :)
OdpowiedzUsuń