Po gotowaniu nalałam do słoiczków. No teraz mogę powiedzieć, że rozpoczęłam coroczne przetwórstwo owocowo- warzywne. Następny będzie szczaw, też zbierany z mojej łączki. Podobno majowy jest najlepszy.....
wtorek, 6 maja 2014
Miodek mniszkowy
Od kilku dni trwam w tak zwanej niemocy twórczej. Maj, ze swoją pięknie rozwijającą się przyrodą, nie pozwala mi siedzieć przy komputerze. Nie mogę się nasłuchać tych wspaniałych koncertów na dwie orkiestry: żab w pobliskim stawie i ptaków, które "panoszą" się wszędzie. Żeby nic nie utracić z tej muzyki postanowiłam połączyć przyjemne z pożytecznym i wyruszyłam na łąkę... by nazbierać miododajnego mniszka lekarskiego, czyli mówiąc potocznie mleczu, na pierwsze przetwory tego roku. W poprzednim roku zrobiłam tego miodu niezbyt dużo, smakował w zimie i pomagał bardzo. Tym razem uzbierałam mleczu pełen kosz, tak około 600- 700 kwiatów. Rozłożyłam je na starym, białym obrusie i dałam szansę wszelakim żyjątkom, by opuściły moje zbiory. Po paru godzinach włożyłam kwiaty do garnka i zalałam 2 litrami wody, dodałam 2 obrane i pokrojone cytryny. Pogotowałam przez 20 min i odstawiłam na 24 godziny. Następnego dnia wycisnęłam wywar przez ściereczkę lnianą. Wyszło go około 2 litrów, wsypałam 2 kg cukru i gotowałam przez 2 godz.
Po gotowaniu nalałam do słoiczków. No teraz mogę powiedzieć, że rozpoczęłam coroczne przetwórstwo owocowo- warzywne. Następny będzie szczaw, też zbierany z mojej łączki. Podobno majowy jest najlepszy.....
Po gotowaniu nalałam do słoiczków. No teraz mogę powiedzieć, że rozpoczęłam coroczne przetwórstwo owocowo- warzywne. Następny będzie szczaw, też zbierany z mojej łączki. Podobno majowy jest najlepszy.....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz