sobota, 2 listopada 2013

Miły prezent

Od dwóch miesięcy na moim ranczu jest trochę smutno. Bardzo brakuje mi mojego puszystego przyjaciela, czyli Inki. Moja wnuczka ilekroć u nas była, bardzo mnie wspierała. Wczorajsza wizyta była zapowiedziana już wcześniej. Mieli przyjechać tylko na obiad, po drodze od rodziców synowej. No i zajechali.....z  kotem. A właściwie z małym puszystym kociakiem, szarą kuleczką. Wnuczka postanowiła nam zrobić prezent. Co tu dużo mówić : nastąpiła miłość od pierwszego wejrzenia. Szczerze jej za to dziękuję. Kotek Puszek (tak go nazwał wnuk) zawojował nasze serca. Mój przyjaciel, który nie chciał kota, bo twierdził, że ja za bardzo przywiązuję się do zwierzaka i, że go ubezwłasnowolniam , został zupełnie zawojowany. W naszym życiu zaczyna się era Puszka. Noc kotek spędził w łóżku przyjaciela, który kiedyś twierdził, że sypianie z kotem jest nie higieniczne. Jak to moja przyjaciółka Jadzia mówi, że kot wie kogo ma owinąć wkoło swojej malutkiej łapki. Właśnie przed chwilą przyjaciel  przyszedł do mojego pokoju i zabrał zabawkę kotka, bo Puszek się nudzi. Ha ha ha!!! Każdy musi mieć swojego kota.......Jak zrobię zdjęcie, to pokażę wszystkim jak wygląda nasz nowy lokator...   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz