poniedziałek, 28 października 2013

Szybki, smaczny torcik

Dziś skoro świt było jak w reklamie. Przyjaciel pyta mnie, czy pamiętam o imieninach sąsiada. A ja oczy w słup. No tak, "moja rodzona siostra to skleroza, ale dobrze, że bratem jest refleks". Siódma rano. Co robić?! Panika! Zaglądam do lodówki: prawie wszystko mam! Tak się złożyło, że sąsiad Tadeusz bardzo lubi ciasta z kremem. Utarło się już od paru lat, że w ramach prezentu dostaje od nas takie ciasto. Dobry biszkopt, o którym pisałam zrobiłam w pół godziny. Resztę w następne pół.
 O godzinie jedenastej byliśmy u Tadzia z życzeniami.
Kiedy biszkopt z 4 jajek się studził roiłam galaretkę z morelami i krem. Dżem morelowy (własnej roboty) mocno grzeję w mikrofalówce, dodaję galaretkę brzoskwiniową i dobrze mieszam. Jeszcze ciepły biszkopt smaruję gorącym dżemem , wstawiam do lodówki. W tym czasie robię krem. Pół litra 30% śmietany ubijam. Serek "mascarpone" ucieram z pół szklanki cukru pudru, dodaję pół szklanki ajerkoniaku i rozpuszczoną i wychłodzoną galaretkę (może być też brzoskwiniowa), na koniec delikatnie mieszam wszystko z ubitą kremówką. Na wystudzony biszkopt z dżemem wykładam krem, dokładnie wyrównuję i posypuję startą gorzką czekoladą. Tadeusz i jego żona Ewa byli mile zaskoczeni, ponieważ nic im nie mówiłam, że zrobię torcik. Nie mówiłam, bo sama nie widziałam. Oj, coraz gorzej z tą starością.... 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz