Wszyscy mi mówią, jak ja mam dobrze na emeryturze.A to nie było tak słodko. Na zasłużonej emeryturze jestem już od ośmiu lat.
Po przejściu na nią stałam się bogatą żebraczką{za dużo żeby
umrzeć, za mało żeby żyć}.Zima była"za pasem" nie mieliśmy
opału,trzeba było coś wymyślić.Postanowiliśmy,że ja wyjadę do
pracy do Niemiec, a mój przyjaciel zajmie się domem.
Za tamtych czasów praca w Niemczech była "na czarno".
Jestem pielęgniarką,więc chciałam znaleźć coś w swoim
zawodzie.Dostałam od znajomej namiar na pośredniczkę.
W między czasie chodziłam na przyśpieszony kurs niemieckiego.
Boże, cóż to był za kurs! Płaciłam za parę kartek maszynopisu
ze słówkami, które będą przydatne w mojej pracy.Po kilku dniach
dostaję propozycję pracy w Dortmundzie, jako opiekunka do
94-letniej babci. Zaczęła się nowa przygoda. Na miejsce dotarłam
po 14-tu godzinach jazdy.Jak ja się bałam! Przywitał mnie
sympatycznie wyglądający, jowialny siostrzeniec babci i poprzednia
opiekunka.Babcia spała.Jak się okazało była to ślepa,głucha i z demencją starczą, kobieta. Mieszkanie było duże,ale bardzo zaniedbane{sprzątaczką od lat była Niemka}. Do mnie należała tylko opieka nad staruszką.Gotować miał siostrzeniec babci. Wydawało się,że praca ta to "bułka z masłem"....c.d.n
Jak to się czyta...:) Mam tylko nadzieję, że po tych ćwiczeniach na blogu coś wspaniałego się narodzi! Będę obserwowała i dopingowała! Buziaczki!
OdpowiedzUsuń