znajomych z naszej wioski. Państwo S. piętnaście lat temu
kupili w naszej wsi starą szkołę, którą własnymi siłami
remontują. Długo to trwa, ponieważ oboje przed emeryturą pracowali w "budżetówce". Dom kiedyś będzie piękny,ale
ogród już jest cudny. Weszliśmy jak do "tajemniczego ogrodu".
Srebrne świerki i strzeliste sosny otaczają młody sad.Na trawniku rosną stokrotki i wysokie dziewanny.
Każdy zakątek ogrodu pokrywają rośliny przyniesione przez
gospodarzy z okolicznych łąk. Pani domu z wykształcenia
polonistka z zamiłowania ogrodniczka oprowadzała po swoim
"edenie"opisując i nazywając każdą roślinkę. Byłam pod
wrażeniem z jaką determinacją pomimo ogromnych trudności
remontują to wymarzone swoje domostwo.
Chylę czoła przed takimi ludźmi. Chciałabym, żeby zostali
naszymi przyjaciółmi.
Dziś sobota, więc jak zwykle sprzątanie i gotowanie czegoś
fajnego. Na obiad będą placki ziemniaczane "po węgiersku".
Ciekawa jestem czy Węgrzy o nich wiedzą......
Smażę na oleju zwykłe placki ziemniaczane{dodaję do ciasta
parę łyżek zsiadłego mleka lub gęstego jogurtu}, tylko większe.
Robię pikantny sos mięsno -grzybowy, polewam placek
i składam jak omlet. Robię do tego surówkę{kiedyś z czarnej
śmietany z majonezem. Do tego pasuje szklaneczka zimnego piwa. A teraz sjesta, a co tam.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz